Jerzy {#os#1115}Jarocki{/#} po raz drugi wziął na swój warsztat reżyserski "Matkę" St. I. {#au#158}Witkiewicza{/#}. Pierwszy raz była to prapremiera tej sztuki w roku 1964 w Starym Teatrze w Krakowie. Teraz znowu w Starym Teatrze, który z przedstawieniem tym przyjechał na Warszawskie Spotkania. Wiadomo było, że w "Matce" tylko pierwszy akt jest zborny, jasno realizuje myśl autora. W następnym sztuka się rozchwiewa, schodzi na manowce, a z epilogiem nie bardzo wiadomo co zrobić. Otóż nie! Jarocki pokazał, że z tego wszystkiego można stworzyć na scenie całość zwartą i sensowną - oczywiście sensowną w rozumieniu Witkacowskim. Meandry absurdów i chaos sprowadzone zostały do pewnej logiki, konsekwentnie wydobywającej katastroficzną myśl o zagładzie jednostki, wchłoniętej przez zbiorowość i zdeptanej przez mechanizację świata. Sukces Jarockiego dokonał się przez pewne pogwałcenie didaskaliów autora. Świetna, nadająca
Tytuł oryginalny
Witkacy Jarockiego
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 296