Początek spektaklu "Matki" Stanisława Ignacego Witkiewicza w Teatrze Współczesnym zdziwi zapewne tych spośród widzów, którzy nie znają dobrze tego autora i wyrobili sobie o nim pojęcie tylko na podstawie kilku dość powierzchownych ogólników stosowanych doń w prasie. Osoby te idą na przedstawienie, spodziewając się ujrzeć tu wyłącznie przejawy "czystej formy" - a więc kalejdoskop obrazów i sytuacji całkowicie nierealnych, wyzbytych logiki i prawdopodobieństwa życiowego, w niczym nie przypominających elementów dramaturgii, odzwierciedlającej tzw. rzeczywistość. Tymczasem scena ukazuje najzupełniej "normalne" wnętrze mieszkalne - ot, zwykły pokój mieszczański, jakich tysiące ogląda się w sztukach realistycznych; również i akcja, która rozgrywa się wśród tej scenerii, zdaje się nie odbiegać od schematu, aż nazbyt często stosowanego w rozmaitych "dramatach rodzinnych". Jest tu więc matka, uwielbiająca jedynego syna i zapracowująca się
Tytuł oryginalny
Witkacy i jego "Matka"
Źródło:
Materiał nadesłany
Kobieta i życie nr 30