Po czterdziestu latach od pierwszych wystawień obserwujemy od niedawna na naszych scenach renesans sztuk Stanisława Ignacego Witkiewicza. W Warszawie po Teatrze Dramatycznym ("Wariat i zakonnica", "W małym dworku") pałeczkę przejął Teatr Narodowy świetnym spektaklem. "Kurki wodnej", a obecnie przedstawieniem "Mątwy" i "Jana Macieja Karola Wścieklicy". Więc jeszcze jedna próba sprawdzenia walorów artystycznych i teatralnych dramatu Witkacego, jego wytrzymałości i odporności wobec potęgi czasu. Wanda Laskowska, reżyser premiery w Teatrze Narodowym, wystawia równocześnie na scenie 61 w Ateneum "Lekcje" i "Łysą śpiewaczkę" E. Ionesco. Jakby dla konfrontacji z późniejszą awangardą zachodnią, konfrontacji robionej już nie na papierze, ale, co bardziej istotne, praktycznie na scenie. Ten podwójny warszawski egzamin zdaje Witkacy bardzo dobrze. Oczywiście nie bez wydatnej pomocy twórców spektaklu. Dramat Witkiewicza nie wywoła już dziś tak gorących spor�
Tytuł oryginalny
Witkacy
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Powszechny nr 19