Kiedy Stanisław Ignacy Witkiewicz, znany jako malarz pod mianem "Witkacego", w parę lat po I wojnie światowej zaczął pisać sztuki sceniczne i głosić swoje poglądy teoretyczne na temat teatru - traktowano go bądź to jako kawalarza i mistyfikatora, który kpi sobie w żywe oczy z publiczności, bądź też wręcz jako obłąkanego. Nikt wówczas nie traktował serio tych dziwacznych tworów, których już same tytuły - takie np. jak "Tumor Mózgowicz", "Mątwa czyli hyrkaniczny światopogląd" itd. - wydawały się jakąś aberacją. Utwory, w których postacie o niesłychanie wymyślnych i groteskowych imionach (np. "Klawecyn Gorgozan Bykoblazjon") zachowywały się w sposób absolutnie nie licujący z prawdopodobieństwem życiowym; gdzie akcja bezustannie kapryśnie się zmieniała, sytuacje najbardziej groteskowe przekształcały się co chwila w sceny pełne tragicznego patosu, gdzie ktoś kogoś ciągle bez wyraźnego powodu uśmiercał, a trupy wstawały po chwili z ma
Tytuł oryginalny
Witkacy
Źródło:
Materiał nadesłany
Kobieta i życie nr 25