Wielbiciele Witkacego, a takich jest sporo, szczególnie, że rok jego imienia zrobił z polskiego dramaturga, malarza i filozofa własność światową, przychodzą najprawdopodobniej na tę sztukę z wielkimi oczekiwaniami. Oczekują: a to story fabularnej o życiu, miłościach i twórczości wielkiego artysty, a to wskazówek jak stać się sławnym człowiekiem, recepty na zostanie geniuszem lub, pikantnych anegdot biograficznych. W "Stasiu"' Jerzego Jarockiego wiele z tego nie znajdą. "Staś" Jarockiego, którego prapremiera odbyła się w końcu zeszłego roku na Scenie Kameralnej Teatru Polskiego w Warszawie, nie jest sztuką biograficzną (czy taka w ogóle istnieje?) ani typowym vie romancee znanego artysty XX wieku, rozpisanym na głosy sceniczne. "Staś'' to rzecz o dorastaniu i dojrzewaniu artysty. Choć w programie mówi się, że nieważne, iż sztuka ta traktuje o Stanisławie Ignacym Witkiewiczu, bo dotyczy ona "stawania się" artysty w ogóle, to nie
Tytuł oryginalny
Witkacowskie pozy
Źródło:
Materiał nadesłany
Kultura nr 5