"Nosorożec" w reż. Artura Tyszkiewicza w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Łukasz Maciejewski w tygodniku Wprost.
Eugene Ionesco wraca do łask. Po ciekawej "Łysej śpiewaczce" w reżyserii Macieja Prusa w Teatrze Dramatycznym w Warszawie premiera "Nosorożca" w inscenizacji Artura Tyszkiewicza. Również udana. Ionesco pisał "Nosorożca" jako ostrzeżenie przed kolejnym wybuchem faszyzmu w Europie. Ale klasyczny tekst został znakomicie uwspółcześniony przez Piotra Kamińskiego. Zamiast francuskiej prowincji Tyszkiewicz portretuje świat wielkomiejskich korporacji, gdzie celem jest bezrefleksyjne zarabianie. Nosorożyca to choroba dopadająca koryfeuszy korpospokoju. Zagłada tej rzeczywistości nie jest jednak kompletna. Czy stajemy się beznamiętnymi trybami w maszynie mielącej wszystko? Jak broni się człowieczeństwo ? Pytania nie są szczególnie wyszukane, również przedstawienie Tyszkiewicza nie stanie się raczej hitem sezonu, niemniej warto je zobaczyć dla kilku fenomenalnych scen (mechaniczny balet pracowników korporacji), sprawnej reżyserii oraz dobrej gry aktorskiej.