Minie wkrótce trzydzieści lat od prapremiery musicalu "Cabaret" Johna {#ay#1610}Kandera{/#} z librettem Joe Masteroffa i piosenkami Freda Ebba, a nam ten tytuł i tak nie przestanie się kojarzyć przede wszystkim z kinem. Chociaż film Boba Fosse'a jest młodszy od muzycznego spektaklu i książki Christophera Isherwooda, będącej dla obu pierwowzorem, to jednak ta właśnie ekranowa wersja z Lizą Minelli zdaje się nie być zagrożona w swej popularności, mimo licznych realizacji teatralnych. Chciałoby się też powiedzieć: niedościgniona, lecz porównywać teatru z kinem nie należy. Innymi dysponują środkami wyrazu, inne mają możliwości i - o czym na ogół nie wiemy - inny materiał literacki. Scenariusz filmu Fosse'a daleko odbiega od tekstu musicalowego libretta i trzeba o tym pamiętać, zanim wybierzemy się do teatru. A pójść warto. "Cabaret" w reżyserii Jerzego {#os#1098}Stuhra{/#}, najnowsza pozycja repertuarowa Teatru Muzycznego w
Tytuł oryginalny
Witajcie w kabarecie!
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Bałtycki nr 218