TEATR Polski, który w dwudziestoleciu międzywojennym wystawił "Noc listopadową" trzykrotnie (ostatnio w r. 1937) po upływie ćwierćwiecza niemal powrócił do tego dzieła, wystawiając je w nowej, oryginalnej i odkrywczej inscenizacji Kazimierza Dejmka. Lata ubiegłe, jak wiadomo, niebardzo sprzyjały teatrowi Wyspiańskiego. Zwrócono się do niego względnie niedawno, a "Noc listopadowa" najmniej miała szczęścia do sceny w latach ostatnich. Z tym większym zaciekawieniem można było obserwować reakcję widowni na tę trudną, pełną zawiłych alegorii sztukę wielkiego poety i patrioty. Przyznać trzeba, że ta reakcja - trudno ustalić: dzięki słowu poety czy realizacji lub obu tym czynnikom - była wstrząsająca. Warszawa pamięta dni powstania sierpniowego i swoich wiekowych tradycji - mimo zmian, jakie w niej zaszły i zachodzą - na tematykę walki narodu o wolność reaguje żywo, spontanicznie, niezawodnie. Słowo poety, choć tak ni
Tytuł oryginalny
Witaj - jutrzenko - swo-bo-dy!
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Pracy nr 87