To dobrze, że od czasu do czasu rozlega się na scenach teatrów polskich tak charakterystyczny dla finału "Wiśniowego sadu" stuk siekiery. To nawet bardzo dobrze! Bo aczkolwiek minęło już ponad 70 lat od napisania tej pięknej, mądrej, znakomitej w swojej konstrukcji dramaturgicznej sztuki Antoniego Czechowa - z "Wiśniowego sadu", emanuje w dalszym ciągu niepowtarzalny aromat osobliwych nastrojów poetyckich - melancholii przemijania, smutku pożegnań i rozczarowań, zadumy nad losem człowieka. Samą sztukę określić można, jako historię próby ratowania majątku rodzinnego zadłużonego przez lekkomyślną właścicielkę Lubow Raniewską oraz próby połączenia się już na zawsze kochającej się pary - kupca Łopachina i przybranej córki właścicielki wiśniowego siadu - Warii. Obie te próby kończą się jednak fiaskiem. A więc dwie zaprzepaszczone szanse, dwie klęski, tym bardziej żałosne, że przecież mogło stać się inaczej: Byłoby jednak niesłu
Tytuł oryginalny
Wiśniowy sad
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Łódzki nr 94