"Exportowcy" w reż. Agnieszki Błońskiej w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym w Koszalinie. Pisze Artur D. Liskowacki w Kurierze Szczecińskim.
"Exportowcy" Jacka Papisa - rzecz o Polakach w Londynie - to sztuka nie kryjąca publicystycznych intencji. Unika się tu wielkiej, narodowej metafory, raczej z niej drwi. Mówiąc o Polakach-swojakach, którzy dumę z jakości polskiego piwa łączą z pogardą dla Murzynów, lecz i o zasiedziałych w Albionie Polonusach, którzy obnoszą się ze zrodzoną z kompleksów wyższością wobec nowej emigracji, a i całego świata. Ale za tą drwiną, za ostrym tonem scenicznego kolażu-reportażu słychać Chopina (cytowanego zresztą z dosłownością ciężkiego symbolu - w tle muzycznym i scenicznym, gdy rozsuwa się ściana, a za nią - fortepian w mgielnych oparach i flaga biało-czerwona) i Wyspiańskiego - z "A to Polska właśnie...". Bo "Exportowcy", mówiąc o naszej tandetnej inwazji na Wyspy, chcą mówić o nas, Polakach, w ogóle. Pojawia się jednak pytanie, kiedy wychodzi to spektaklowi ha dobre? Czy wtedy, gdy się do tego niechętnie przyznaje i pokrywa drwiną gorycz