"Król się kłania i zabija" w reż. Agnieszki Korytkowskiej-Mazur w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Aneta Kyzioł w Polityce.
Opierając się na autobiograficznej twórczości noblistki, reżyserka tworzy kameralny, ciekawy portret Niemki w Rumunii i Rumunki w Niemczech, pisarki w rzeczywistości rządzonej przez płytkie medialne przekazy, kobiety w męskim świecie, niechcianej córki, niekochanej żony. Osoby, która nigdy i nigdzie nie pasowała i pasować nie chciała. Portret Herty Muller rysują trzy aktorki. Klara Bielawka to Herta z dzieciństwa - dziewczynka grająca w berka ze zmarłym bratem. Agnieszka Roszkowska jest Hertą rumuńską - elementem niemieckim przesłuchiwanym przez komunistyczny system Ceausescu, schowaną w sobie kobietą, cierpliwą żoną. Zaś Beata Fudalej to Herta po wyjeździe do Niemiec i Nagrodzie Nobla - chochlik z akordeonem, błazen wytykający każdemu systemowi jego bardziej bądź mniej ukrywaną opresyjność. Korytkowska zamyka spektakl w kilku sugestywnych scenach: aktorki grające na akordeonach, każda we własnym rytmie. Ojciec esesman wykrzykujący córce, ż