"Klub kawalerów" w reż. Justyny Celedy w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Pisze Grażyna Antoniewicz w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
Reżyser Justyna Celeda ukazała to, co jest niezmienne - nasze pragnienie miłości. Wyprowadziła "Klub kawalerów" z opłotków krakowskiej rodzajowości. Sprawiła, że tekst Bałuckiego brzmi zadziwiająco aktualnie. To także zasługa piosenek. Michał Bałucki, wyśmiewany tak, że doprowadziło go to do samobójstwa (w 1911 roku), wielkodusznie zrehabilitowany, grany często, ale niechętnie, i to tak, żeby widać było lekceważenie, potrafi zaskoczyć. Pokazuje to znakomita premiera "Klubu kawalerów" w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Reżyser Justyna Celeda wyprowadziła "Klub kawalerów" z opłotków krakowskiej rodzajowości. Ramota, starzyzna - jakby powiedział ktoś - stała się nagle zachwycającą komedią o... odwiecznej wojnie płci, obawie panów przed małżeńskimi sidłami i niezmiennym przekonaniu pań, że: "Przeciwko życiu, gdy innego brak oręża, trzeba mieć męża, męża, męża, męża, męża!" - jak śpiewa pełna temperamentu pani Dziudziulińska (