Dorota Buchwald. Od internetu nie ma ucieczki. Wirtualne, wcale już nie znaczy możliwe, czy potencjalne. To jest konieczne, rzeczywiste. Wyrosło nam pokolenie, dla którego świat wirtualny jest najprawdziwszy i jeżeli tam czegoś nie da się znaleźć, to uznaje, że tego nie ma, nie istnieje. A jeśli nie istnieje, to nie jest potrzebne. A my przecież chcemy być potrzebni, bo dla kogo to robimy?
Nie wiem, czy prawidłowo odczytuję intencję organizatorów naszego spotkania, ale przeczytawszy tytuły referatów i kilku z nich już wysłuchawszy mam wrażenie, że zastanawiać się będziemy nad sensem archiwizowania sztuki teatru i nad sposobami, w jaki się to robi w naszym kraju. Co do sensu zajmować stanowiska nie będę. Służę do wglądu bezcennym zielonym zeszytem, w którym zapisują swe nazwiska wszyscy, którzy z naszego archiwum korzystają. Jest ich przeciętnie sześćdziesięcioro w tygodniu, nie licząc tych, co chcą skorzystać przez telefon. Co zaś do sposobu, to chciałabym Państwu zaprezentować, coś wciąż jeszcze oryginalnego w naszej dziedzinie, a mianowicie elektroniczne kartoteki, czyli wirtualną dokumentację teatralną. Większość osób obecnych na sali doskonale zna zbiory Działu Dokumentacji, nie będę więc szczegółowo o nich opowiadać. Powiem tylko kilka słów dla tych, którzy nie mieli okazji z naszego archiwum korzystać.