Polska prapremiera "Kto się boi Wirginii Woolf?" Albeego odbyła się w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Za przedstawieniem tym poszła bardzo dobra fama, niektórzy recenzenci wysławiali je co niemiara przedkładając nawet ponad warszawskie. Wolne żarty... Ta sztuka jest tak znakomicie napisana, że nie można jej źle zagrać - tak mówi się w kołach teatralnych. Być może. Choć raczej należałoby to skorygować: nie można jej tak źle zagrać, by nie robiła żadnego wrażenia. Jerzy Goliński ujął "Wirginię Woolf" komediowo, niemal bulwarowo. Sztuka straciła swój dramatyzm i wewnętrzny nurt niepokoju, stała się - zamiast pokazem wzajemnego "szarpania się na kawałki" - w miarę zabawną historią o dwóch niedobranych małżeństwach i dwóch karierach uniwersyteckich. Można i tak. Powtarzam, sztuka jest tak świetnie napisana, że i przy takim spłyconym ujęciu, obroni się. Pod warunkiem jednak, że na scenie będziemy oglądali ludzi ta
Tytuł oryginalny
Wirginia Woolf z Gdańska
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 288