- Zatrute opary Europy, dekadencja, są czymś podejrzanym z obcej perspektywy. Fascynujące jest móc zawieźć do Nowego Jorku trupa Europy - powiedział PAP reżyser Mariusz Treliński.
PAP: Przed chwilą wysiadł pan z samolotu; na spotkanie z widownią, odbywające się na kilka dni przed polską premierą "Salome" Straussa w pańskiej reżyserii przyleciał pan z Baden-Baden. Co działo się w Niemczech? Mariusz Treliński: Odbyła się tam premiera "Tristana i Izoldy" [na zdjęciu], przygotowanej na otwarcie sezonu nowojorskiej Metropolitan Opera. To koprodukcja naszej opery w Warszawie z nowojorską Metropolitan Opera, Baden-Baden i Pekinem. To bardzo prestiżowa koprodukcja, ponieważ jest to otwarcie sezonu w Met, więc spoczywała na nas duża odpowiedzialność, ale ogromnie się cieszymy, że zostaliśmy wybrani do tego projektu. To wyróżnienie. PAP: Czy sukces w Nowym Jorku - entuzjastyczne recenzje w prasie i owacje na stojąco - to spełnienie artystycznych ambicji? Przyjęło się traktować Nowy Jork jako "szczyt"; "jeśli uda mi się tam, uda się wszędzie" - śpiewał Frank Sinatra. M. T.: Sukcesem dla naszej opery jest sam fakt, że pracuj