"Święto wiosny" w choreogr. Wacława Niżyńskiego, Emanuela Gata i Maurice'a Béjarta w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Daniel Cichy w Tygodniku Powszechnym.
Trudno opisać przyjemność trzykrotnego wysłuchania i obejrzenia "Święta wiosny". I to podczas jednego wieczoru. Nawet jeśli jakość wykonania nie zawsze była zadowalająca, tancerze gubili rytm, a orkiestra grała nieczysto. Prezentacją "Święta wiosny" w trzech różnych choreografiach Polski Balet Narodowy postanowił uczcić 100-lecie powstania Baletów Rosyjskich Sergieja Diagilewa. Zadanie to bez precedensu, do tego artystycznie karkołomne, wszak partytura Strawińskiego, mimo prawie stuletniej obecności w historii muzyki, wciąż jest dla tancerzy i muzyków wyzwaniem. Ale nie tylko. Również odbiorcę dzieło wciąga bez reszty i wraz z ostatnim akordem wyczerpanego wypluwa. Łamliwe melodie niepokoją, kąśliwe dysonanse i agresywne współbrzmienia przyprawiają o dreszcze, a dzikie rytmy i przekraczające kreskę taktową metrum burzą poczucie estetycznej stabilności. Mimo to trudno oprzeć się magii dźwięków Strawińskiego. Bo obcowanie ze "Świętem wi