Maja Komorowska wraca po 13 latach do swojej mistrzowskiej kreacji Winnie w "Szczęśliwych dniach" Samuela Becketta. Reżyseruje jak poprzednio Antoni Libera, aktorce ponownie partneruje w roli męża Williego Adam Ferency, a miejscem akcji znów jest warszawski Teatr Dramatyczny. Od premiery w 1995 r. rola Komorowskiej obrosła legendą, stając się żeńskim odpowiednikiem kreacji Tadeusza Łomnickiego w "Ostatniej taśmie Krappa". Krytycy analizowali najdrobniejszy grymas twarzy aktorki, zmianę intonacji. Z zachwytem pisali o Becketcie granym według partytury, ale niejako wbrew autorowi - lekko, świeżo, z optymizmem i poczuciem humoru. Winnie Komorowskiej była Hiobem i klaunem jednocześnie. Dziś, 13 lat później, ta lekkość i optymizm wciąż jest ważnym rysem gry Komorowskiej. Doszło zaś coś, co postać Winnie zawdzięcza chyba poetce Marii, którą Komorowska tak wspaniale gra od siedmiu lat w genialnym "Wymazywaniu" Krystiana Lupy. Tępiona uśmiechem, ale doj
Tytuł oryginalny
Winni, siostra Marii
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 44