"Szczęśliwe dni" w reż. Krzysztofa Jasińskiego w Teatrze STU w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wybrczej - Kraków.
Winnie to piosenkarka, Willie - akompaniator. Krzysztof Jasiński chciał wpisać biografie aktorów w tekst Becketta, jednak rozległy przeszczep nie przyjął się dobrze. Dramaty Becketta w ogóle nie najlepiej znoszą takie zabiegi. Forma jest w nich tak ściśle powiązana z treścią, że jakakolwiek ingerencja zaburza tę subtelną równowagę. Beckett - pilnują tego spadkobiercy - zabronił dokonywania zmian w swoich tekstach. Co nie znaczy, że należy poprzestawać na odtwarzaniu jego dzieł słowo w słowo, przecinek w przecinek i pauza w pauzę. Beckett bardzo cenił aktorską intuicję i osobiste zaangażowanie. Dopiero takie połączenie przynieść może właściwy rezultat. Beata Rybotycka gra sobą - swoimi rolami i piosenkami. W jej głosie słychać czasami irytujący kresowy zaśpiew Podstoliny z "Zemsty". Demonstruje także swój talent parodystyczny, znany tym, którzy widzieli sławny numer Piwnicy pod Baranami "Życie prywatne Wazów" - gdy opowiada, jak