"Dwunastu gniewnych ludzi" w reż. Radosława Rychcika w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Andrzej Górny w Odrze.
Orzec o winie? To problem fundamentalny. Człowiek nie ma nad sobą instancji, która by go wsparła lub mogła zastąpić. Problem staje się tym bardziej fundamentalny, kiedy nie orzeka sędzia przygotowany zawodowo (powiedziałbym że "uzbrojony" czy wręcz "opancerzony" w stosowne kodeksy), lecz sąd przysięgłych ławników osądzający oskarżonego w oparciu o swą wiedzę, życiowe doświadczenie, a właściwie o to - jakimi są ludźmi. Tak jest w scenariuszu Reginalda Rose'a, na podstawie którego powstał film Sidney'a Lumeta Dwunastu gniewnych ludzi (1957). To oni, osądzający oskarżonego, stają się postaciami pierwszoplanowymi i poddani zostają wielkiej próbie człowieczeństwa. Film Lumeta wprowadza nas w gęstwę zachowań i relacji błyskawicznie ustępujących jedna drugiej. Kamera filmowa potęguje ekspresję, przechodząc od planu ogólnego pokoju, gdzie odbywa się posiedzenie, i zbliżając się do postaci, twarzy, czy innych detali, które składają się n