"Willa szczęścia" w reż. Jacka Gąsiorowskiego w Teatrze TV. Przed ponowną emisją pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.
Polski oficer, który po zajęciu kraju przez ZSRR trafił do obozu Kozielsk II, był jednym z dowódców wytypowanych przez NKWD do "odwrócenia". Miał przejść na stronę radziecką i pod egidą generała Andersa tworzyć stowarzyszone z Armią Czerwoną polskie oddziały. Przewożony między obozem na Litwie, Kozielskiem a moskiewskim więzieniem NKWD trafił w końcu wraz z grupą oficerów do "Willi szczęścia". W tej złotej klatce, gdzie miękkie materace i soczyste kotlety miały dawać poczucie wolności, przez kilka miesięcy poddawany był reedukacji. Studiowanie radzieckich regulaminów wojskowych i pisanie referatów z historii partii komunistycznej miało przekonać go do idei komunizmu. Reżyser pokazuje Łopianowskiego jako niezłomnego buntownika i patriotę bojkotującego wszelkie poddańcze inicjatywy. Rotmistrz pozostaje wzorem moralnym dla młodszych oficerów i twardym oponentem słabego, sprzedajnego Zygmunta Berlinga (Szymon Bobrowski), kierownika tego ośr