EN

25.10.2009 Wersja do druku

Wilk stepowy po 11 września

"Nie jesteśmy winni, a mimo to jesteśmy odpo­wiedzialni", przestrzegał Hardego, bohatera "Wilka stepowego", geniusz Mozart. Powieść Herman­na Hessego do dziś uchodzi za biblię buntowników i odmieńców. Młodemu reżyserowi Marcinowi Liberowi posłużyła jako punkt wyjścia do scenariusza o współczesnym samotniku, który nie mieści się w świe­cie zdominowanym przez pseudowartości. Harry próbu­je przekroczyć "żółtą linię", za którą rozciąga się w jego przekonaniu kraina wolności. Dopóki Liber trzyma się jako tako Hessego - oczywi­ście względnie, bo cała pierwsza część spektaklu toczy się na niby-pokładzie samolotu, a jego towarzysze to stewardzi - spektakl rozwija się w dobrym rytmie, kry­jąc zagadkowy podtekst: bunt ściera się ze skrajną uży­tecznością, gorączka bohatera z zawodowym zimnem obsługi samolotu i zaskakującym demonizmem drugie­go pasażera. Kiedy jednak metafora przemienia się w dosłowność - na ekranach w drugiej c

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Przegląd nr 42

Autor:

Tomasz Miłkowski

Data:

25.10.2009

Realizacje repertuarowe