Otwarcie sezonu w Teatrze Powszechnym odbyło się wytwornie i uroczyście. Premierę poprzedził wernisaż interesującej wystawy "Plakaty teatralne edycji Bohdana Cybulskiego" oraz krótki koncert. Wśród licznie przybyłych gości widzieliśmy zarówno przedstawicieli władz województwa i miasta, jak też znanych aktorów warszawskich.
Sam spektakl oglądaliśmy już jednak z mieszanymi uczuciami. Roger Vitrac, współtwórca francuskiej awangardy lat dwudziestych, zdaje się być dziś pisarzem przebrzmiałym. Jego sztuka "Wiktor, czyli Dzieci u władzy" bawi umiarkowanie i nikogo już nie gorszy, choć w zamyśle przedrzeźniała zarówno mieszczańską obyczajowość, jak i mieszczańską komedię bulwarową, z nieodłącznym mężem-rogaczem. Wiktor (Mirosław Seidler), dziecko nad wiek rozwinięte i wyrośnięte, w swoje dziewiąte urodziny drogą szantażu i prowokacji zaczyna demontaż świata dorosłych, obnaża ich małe i duże oszustwa. Z rozmysłem doprowadza rodzinę do obłędu, a równocześnie doświadcza wszystkiego, co życie niesie, również - jak się zdaje - miłości. Gdy umiera, towarzyszy temu seria samo-bójstw, rodzina Paumelle zostaje unicestwiona. Mimo posępnego zakończenia, którego nie trzeba zresztą traktować dosłownie, utwór u-trzymany jest w klimacie surrealistycz