MOTYWY "Baśni z tysiąca i jednej nocy" są znane. Są przetwarzane, przytaczane... widać fascynują, skoro wciąż się do nich powraca. Rozwinął je wielki poeta Bolesław Leśmian w "Klechdach sezamowych", "Przygodach Sindbada Żeglarza". A teraz - w Teatrze "Wybrzeża" premiera "Latającego rumaka" Jana Skotnickiego na motywach baśni Bolesława Leśmiana. Przed zamkniętą kurtyną mży czerwienią róża - symbol miłości. Za chwilę - zgodnie z konwencją baśni pojawią się Opowiadacz (Jerzy Dąbkowski), aby nie tylko przedstawić nam przygody, ale i zwrócić uwagę na głębszy sens wydarzeń. Tak więc - jak to często bywa, kiedy słuchamy opowiadania - akcja ulega nieraz zawieszeniu. Mamy raczej rozkoszować się niezwykłością, śledzić meandry losu z estetyczną przyjemnością, niż niecierpliwie czekać na definitywne rozwiązanie. Wszystko dobrze, pod warunkiem, że na widowni zasiądą starsi albo wyjątkowo filozoficznie nastawieni ośmioletni esteci. Na pr
Tytuł oryginalny
Wiklinowy rumak
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wybrzeża