Spektakl pozostawia po sobie pewne uczucie niesmaku i łączącego się z nim głębokiego niepokoju - o spektaklu "Y.A.N.A" Tomáš Nepšínský'ego prezentowanym na VIII Festiwalu Teatrów Tańca Zawirowania pisze Anna Diduch z Nowej Siły Krytycznej.
"Y.A.N.A" przytłacza i dołuje od pierwszych chwil. To historia mężczyzny, który prowadzi dialog ze swoją matką. Choć jest dorosły, pyta naiwnie i z ufnością dziecka: "Naprawdę jestem jedyny, nie ma nikogo takiego jak ja?". To pytanie nie jest skierowane do konkretnej osoby. Bohater przedstawienia, być może w wyniku jakiegoś nagłego życiowego przebudzenia, próbuje określić swoją prawdziwą tożsamość. Przestrzeń sceny, wyłożona białym linoleum, przez większość czasu pozostaje ciemna i tylko pojedyncze reflektory rozświetlają punkty-przestrzenie, w których porusza się bohater. Tomáš Nepšínský zachowuje się jak pokraczne, wystraszone stworzenie i uderzająco przypomina w tym pełzające po ruinach postapokaliptycznego świata postaci z obrazów Zdzisława Beksińskiego. Jego zachowanie w pełni oddaje wystudiowaną ohydę tamtych przedstawień i jest równie jak one precyzyjne w swej kompozycji. Według greckich legend, kiedyś na Ziemi panowała