Nieco podstarzały, ale pełen werwy Wacław, zjawiskowy Papkin oraz bardzo prawdziwi Cześnik i Rejent. A do tego dostojna Podstolina i zalotna Klara. W te postaci, znane z "Zemsty" Aleksandra Fredry, wcielili się osadzeni z białostockiego zakładu karnego i młode aktorki z Akademii Teatralnej. Spektakl wyreżyserował Dariusz Szada-Borzyszkowski - pisze Urszula Krutul w Gazecie Współczesnej.
Nad sztuką więźniowie pracowali przez blisko osiem miesięcy w ramach programu "Zrozumieć innych, poznać siebie". Uczestniczyli w przygotowaniu scenografii, kostiumów. Ogarniali muzykę i - co najważniejsze - grali na scenie. A to nie było łatwe, ponieważ musieli nauczyć się dużych partii wierszowanego tekstu, pisanego do tego archaicznym językiem. Z próby wyszli zwycięsko. Co najważniejsze - rozumieli o czym mówią. Wiedzieli, jak rozłożyć akcenty, kiedy zawiesić głos, a kiedy huknąć basem. Dobrze wypadali w scenach jeden na jeden, ale też w sytuacjach grupowych, kiedy poza dwiema aktorkami z akademii na scenie było ponad dwudziestu osadzonych. Co ciekawe, po raz pierwszy w historii białostockiego zakładu karnego, skazani zagrali w sztuce trwającej prawie półtorej godziny. Po raz pierwszy występowali też na dużej scenie Teatru Dramatycznego przed widownią liczącą kilkaset osób, wśród których byli członkowie ich rodzin, przyjaciele, znajomi. �