"maProject" nie jest przedstawieniem o tożsamości Polaka, Holendra, Litwina czy jakkolwiek definiowanego Europejczyka. Wileńskie przedsięwzięcie uświadamia odbiorcy jego podmiotowość jako uczestnika, a nie tylko prowadzonego przez zaprojektowany schemat odbioru fabuły widza; jest zatem przykładem sztuki angażującej - o wileńskiej instalacji-performansie tanecznym "maProject" pisze Witold Mrozekw portalu nowytaniec.pl.
"maProject" to performans taneczny, zrealizowany w Wilnie przez przeszło dwudziestu artystów z kilku krajów: Bułgarii, Holandii, Izraela, Litwy, Niemiec, Polski i Portugalii. W koprodukcji brały udział cztery z nich - Bułgaria, Holandia, Litwa i Polska. Jeżeli dołożyć do tego okoliczność, że projekt powstał z okazji faktu posiadania przez Wilno w tym roku tytułu "Europejskiej Stolicy Kultury", a jego twórcy za interesujący ich obszar obrali zagadnienia tożsamości i wielokulturowości, można było obawiać się, że spektakl w choreografii Liat Magnezy i Agniji Šeiko okaże się kolejną produkcją powstałą głównie w ramach propagowania szczytnych haseł integracji europejskiej, "tańca jako uniwersalnego języka" oraz promowania hojnego stołecznego mecenasa. Na szczęście - tak się nie stało. Widzowie wchodzą boso do sali wileńskiej Akademii Sztuk Pięknych. Zastają tam rozbudowaną białą ażurową konstrukcję. Instalacja ma dwa poziomy - nad podło