Nazywa siebie wędrownikiem, ale inni mówią do niego "mistrzu". Pochodzi z Wietnamu, gra w teatrach w Warszawie i Krakowie, zwyciężaw całej Europie - Nam Bui Ngoc.
Gasną światła, kurtyna zasuwa się, z sali słychać szum oklasków. W Teatrze Ludowym właśnie skończył się spektakl "Hotel Westminster" [na zdjęciu]. Bocznymi drzwiami, z przebieralni, wychodzi Nam. Do Krakowa przyjeżdża dwa razy w miesiącu. Mieszka pod Warszawą, między lasem a jeziorem. Gdyby spojrzeć przez okno do jego domu, można by zobaczyć coś w rodzaju świątyni Zen. Jak mówi, nie ma tam rzeczy niepotrzebnych. Stoi łóżko, stół, szafa w ścianie. I wszędzie figurki Buddy. - Przyzwyczaiłem się do tego, że kiedy zadaję pytanie, muszę sam na nie odpowiadać. Bo nie ma nikogo. Mój dom jest pusty, ale piękny - przyznaje. Cały jeden pokój zajmuje biblioteka. Nam wychował się w Wietnamie. Jego mama była bibliotekarką i jako mały chłopiec odwiedzał ją, by pomóc w układaniu książek. Do dziś nie może się z nimi rozstać. Był najstarszym dzieckiem w rodzinie. Wychowywano go wedle starożytnej reguły, która mówiła o hartowaniu ducha i