- Z kondycją artysty jest tak: płyniesz rzeką pod prąd, jest mocny nurt, pracujesz całym ciałem, wkładasz w to mnóstwo energii i ciągle jesteś w tym samym miejscu - mówi Filip Szatarski, choreograf, tancerz, performer i pedagog tańca.
Maja Chitro: Nie przepadam za teatrem. Przekonasz mnie? Filip Szatarski: Trudno mi zachęcać kogoś do nieudanego teatru dramatycznego czy do "szuwarowego" teatru tańca. A takich produkcji jest wiele. Powstają oczywiście też rzeczy dobre i należy próbować w ten sposób kreować gust. Teatr dramatyczny sam uważam za twór nieco archaiczny, choć pojawiam się tam często jako choreograf. Czy ze współczesnym teatrem nie jest trochę tak, jak ze sztuką współczesną? - Ludzie są przekonani, że namalowaliby lepiej niż Picasso, Pollock albo Malewicz. A tak nie jest. Picasso miał potężny warsztat. Ludzie, którzy grają współczesną muzykę improwizowaną, bardzo trudną, też mają potężny warsztat. Sztuka konceptualna może być wysokiej próby, jeśli jest na nią pomysł, jeśli nie robi się tego między prysznicem a komórką - dla skandalu, podpuszczenia, zdobycia pieniędzy. Wierzę w talent i ciężką pracę. Mnie ciekawi Bread and Puppet Theater, p