"Marat-Sade" w reż. Piotra Tomaszuka w Teatrze Wierszalin w Supraślu. Pisze Tomasz Mościcki w Dzienniku.
Po spektaklu"Klątwa" wydawało się, że Piotr Tomaszuk niesiony falą sukcesów Wierszalina trochę się zagoni. A jego charakterystyczny styl przeistoczył się w manierę. Tymczasem najnowszą premierą - "Marat-Sade" Petera Weissa - znów udowodnił, że wciąż jest jedną z najciekawszych indywidualności średniego pokolenia polskich twórców teatralnych. Na pozór ten inscenizacyjny kształt już znamy: prościutka scenografia, podest, który jest miejscem gry o francuskiej rewolucji. Kostiumy łachmany utrzymane są konsekwentnie w gamie szarości i bieli Aktorstwo jest ekstatyczne, pełne zaangażowania, gdzieś blisko granicy zatracenia świadomości. Rytm scen zbiorowych wyznacza muzyka Piotra Nazaruka i skomponowane są one często jak barbarzyński balet obrzęd. Aktorzy, którzy związali z reżyserem swój artystyczny los, poruszają się w tym stylu Wierszalina Tomaszuka coraz swobodniej. Niby więc wszystko jest już znane, oswojone, a jednak w "Maracie-Sadzie" poj