Premiera w Teatrze Narodowym
Ostatni z trzech wieczorów inaugurujących uroczyście działalność odbudowanej sceny dramatu Teatru Narodowego wypełniły "Widma" Stanisława Moniuszki. To kolejne dzieło z zapowiadanego przez nową dyrekcję wielkiego mickiewiczowskiego cyklu, skomponowane przez ojca opery narodowej do II części "Dziadów", spełniło chyba nadzieje oczekujących w tym teatrze przede wszystkim twórczości rodzimej. Kantatę "Widma" po triumfach, jakie święciły pod batutą kompozytora, nieczęsto wystawiano na scenie przy placu Teatralnym. Najnowsza inscenizacja jest czwartą w tym stuleciu w Teatrze Narodowym. Dzieło może nie tak piękne ani muzycznie efektowne, jak wiele innych kompozycji autora "Halki", przynależy jednak do kanonu literatury narodowej. Trzeba je znać, trzeba wystawiać. Inna sprawa, jak pogodzić ten solenny obowiązek z wizją artystyczną strawną dla współczesnego widza. Inscenizacja Ryszarda Peryta nie szarga świętości ani nie łamie kanonów. Spójna,