O pracy nad najnowszym spektaklem Teatru Dramatycznego w Białymstoku - "Samobójcy" Erdmana opowiada Katarzyna Deszcz - reżyserka spektaklu. Rozmowa Martyny F. Zaniewskiej.
Spotykamy się w Białymstoku po raz czwarty. Białostocka publiczność miała okazję obejrzeć wyreżyserowane przez Panią spektakle: "Pięć kilo cukru", "Romeo i Julia" oraz "Balladyna". Tym razem przed Panią kolejne, ogromne wyzwanie? - Wyzwanie jest trudne, ponieważ "Samobójca" Erdmana jest bardzo wielowymiarowym tekstem. Napisany już blisko 100 lat temu, wciąż jest nieprawdopodobnie aktualny. Powiedziałabym, że w bolesny sposób aktualny. To zresztą jest cechą dobrej literatury - że się nie starzeje. Czasy się zmieniają, kontekst historyczny się zmienia, ale mechanizmy ludzkich zachowań, sposób funkcjonowania wobec systemów, zwłaszcza systemów totalitarnych, są takie same. Oczywiście, przygotowując się do prób, miałam świadomość aktualności tego tekstu, jego urody, jego wielowymiarowości, ale w pracy nad spektaklem co chwilę uderza mnie coś, czego wcześniej nie odkryłam. Aż czasem się zastanawiam, czy nie zacznie nas publiczność pod