NA SCENIE USTAWIONO TYLKO DREWNIANĄ ŚCIANKĘ, drzwi na kółkach, łóżko. Tadeusz {#os#5966}Kantor{/#} uważnie lustruje wszystkie elementy, coś tam przestawia, przekłada. Jeszcze jeden rzut oka na scenę. A teraz widownia. Czy tutaj jest wszystko w porządku? Lekkie trzaśnięcie palcami. Można zaczynać. Ale dyrygent zostanie na scenie, ani na chwilę nie straci z oczu całokształtu strzelistego aktu sztuki - aktu tworzenia, w którym biorą udział wszyscy zgromadzeni na sali. Dla Kantora publiczność zawsze była integralną częścią spektaklu, począwszy od plastycznych happeningów, teatralnych prowokacji, aż po "Wielopole, Wielopole...", kiedy to zażądał uzupełnienia widowni młodzieżą lub usunięcia z sali kogoś, kto próbował dokończyć kolację. Bufet jest na zapleczu - mruczy pod nosem. Profesjonaliści krzywią się na ten teatr. Z pobłażaniem traktują różne "dziwactwa" autora, bo z długoletniego doświadczenia wiedzą, że oni są po to, że
Tytuł oryginalny
Wielopole, Wielopole...
Źródło:
Materiał nadesłany
Ekran Nr 2