"Kolacja na cztery ręce" Paula Barza - kwintesencja teatralnej doskonałości Teatru TV. Nie wyobrażam sobie tej sztuki w żadnym innym teatrze. Idealna kameralność, pulsująca namiętnościami intymność (gra aktorów, zwłaszcza w zbliżeniach) i niemal namacalna zmysłowość - to czynniki decydujące o "telewizyjności" tej sztuki.
Połączenie ich w idealną harmonię jest zasługą Autora, lecz przekształcenie tej harmonii w fascynujące telewizyjne widowisko to dzieło mistrzowskiej reżyserii K. Kutza. Sztuka P. Barza jest dowodem na twierdzenie, że wielkość tkwi w prostocie. W prostocie, która nie wyklucza, lecz podkreśla wieloznaczność. Pozornie prosty pomysł, jak spotkanie się na kolacji dwóch muzycznych geniuszy z trzecim, niejako w tle surowym, ale obiektywnym sędzią-artystą-komentatorem, zaowocował wspaniałą dawką wiedzy o epoce, począwszy od najczystszej ze sztuk - muzyki, aż po zmysłowe rozkosze stołu. Ten świetny tekst znalazł w osobie K. Kutza wręcz idealnego reżysera i wprost genialnych wykonawców. Tak sugestywnie pokazać widzowi subtelną ewolucję w stosunkach dwóch geniuszy - od nonszalanckiego, pełnego pychy samozadowolenia Haendla do jego pokory i zachwytu dla sztuki Bacha, do stopniowej duchowej autonomii, zrozumienia wielkości swej sztuki ze strony Bacha - mog�