Projekt "Wielkopolska: Rewolucje" to jedno z najlepszych przedsięwzięć kultury partycypacyjnej, jakie pojawiły się w Polsce w ostatnich latach - pisze Roman Pawłowski w Krytyce Politycznej.
Polskie samorządy mają żałośnie mało pomysłów na kulturę, ich aktywność w tej dziedzinie ogranicza się zazwyczaj do standardowego finansowania instytucji i festiwali. Wyjątkiem na tym tle jest projekt "Wielkopolska: Rewolucje", realizowany w tym roku przez wielkopolski Urząd Marszałkowski i zakończony w miniony weekend pokazami i debatą w Poznaniu. To jedno z najlepszych przedsięwzięć kultury partycypacyjnej, jakie pojawiły się w Polsce w ostatnich latach. Pomysł jest nienowy: chodzi o spotkanie wielkomiejskich artystów z lokalnymi środowiskami w małych miejscowościach, które na co dzień mają utrudniony dostęp do wysokiej kultury. Spontanicznie realizowali go artyści i animatorzy kultury na przełomie lat 80. i 90, kiedy popularna była idea małych ojczyzn. W ten sposób powstawały takie zjawiska, jak Fundacja Pogranicze w Sejnach, Teatr Wierszalin w Supraślu czy Teatr Wiejski Węgajty. "Wielkopolska: Rewolucje" to upgrade tamtego myślenia o kulturz