EN

21.12.1990 Wersja do druku

"Wielkoludy"

Jonathan Swift swojemu bohate­rowi, Lemuelowi Guliwerowi, kazał wędrować po wyimaginowanych krainach, by móc kreślić satyryczny obraz społeczeństwa i rodzaju ludz­kiego. Andrzej Maleszka w świat Wielkoludów zaprowadził swoją bo­haterkę, by... zaznała smaku nietolerancji. Tak mi się przynajmniej wyda­je, bo do końca nie jestem pewna, o co autorowi chodzi. A oto - w skrócie - treść sztuki: Dziewczynka ucieka z domu i pociąga za sznurek, chociaż jest tam napisane, "że nie wolno tego robić". W ten to sposób znalazła się w mieszkaniu, gdzie sprzęty są niebywale duże, a jak się wkrótce okaże, ich właściciele również wzrostem górują nad nor­malnym człowiekiem. W mieszkaniu Wielkoludów - Berty i Gustawa - znajduje się jednak chłopiec normal­nego wzrostu (pełen kompleksów z tego powodu), który stara się pomóc dziewczynce. Okazuje się także, że i Wielkolud Berta ma dobre serce i chce zatrzymać dziewczynkę, a Gustaw, choć nieustannie bur

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

"Wielkoludy"

Źródło:

Materiał nadesłany

Głos Pomorza nr 297

Autor:

Jadwiga Ślipińska

Data:

21.12.1990

Realizacje repertuarowe