Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy. Eugeniusza Ionesco "Nosorożec". Przekład Adama Tarna. Reżyseria Wandy Laskowskiej. Scenografia: Andrzej Sadowwski. Muzyka Andrzeja Markowskiego.
Przez miasteczko,w niedzielę rano,galopował nosorożec. Stratował kotka,ulubione stworzenie pewnej damy. Cóż,kiciuś był malutki,z kokardką - nosorożec zaś,wiadomo,zwierz masywny. Masa plus szybkość i jeszcze tumany kurzu. I ryk. Bydlęta tego formatu ryczą głośno. Na początku jest historia z podeptanym kotkiem,potem nosorożców przybywa,depczą wszystko. Bydlęta opanowały ulice,koszary i radiostację, wszyscy na gwałt zmieniają skórę,wydają ryki. Na końcu jest tylko obywatel Berenger,szary człowiek,który za wszelką cenę chce zostać sobą. Dobrze że nie chodzi po ulicach,że siedzi w domu i nie nosi kokardy. Bo nawet dama,która się nim opiekowała,poszła w "nosorożce". Sztuka Eugeniusza Ionesco "Nosorożec" zaczyna się od konfrontacji człowieka porządnego z nieporządnym. Starannie ubrany Wiesław Gołas (Jan) siedzi w kawiarni naprzeciw zaniedbanego Jana Świderskiego (Berenger). Dobry urzędnik i zły urzędnik. Człowi