Wczorajszy spektakl "Wesela", odniósł spektakularny sukces. Co to znaczy tłumaczyć nie będę bo nie warto, zważywszy wagę samego tekstu, powiem tylko że dzieci były jako aktorzy sprawniejsze i lepsze niż rodzice "profesjonaliści" - o "Weselu" Teatru Narodowego w Kaniach pisze Krystyna Janda w swoim dzienniku internetowym.
Pragnę natomiast zawiadomić że utwór Stanisława Wyspiańskiego "Wesele", jest wielkim nie blaknącym brylantem, nawet w "pobieżnej" interpretacji, nawet okrojony poraża siłą, aktualnością i urodą. Genialne dzieło, które wczoraj zabrzmiało na nowo z nowymi znaczeniami i konotacjami ze współczesnością. Zasługuje aby rozpocząć na nowo w glorii pochód przez polskie sceny, w nowych wykonaniach, niosąc piękno i wciąż aktualne znaczenia i wieczne prawdy o nas Polakach. Wielki, wielki utwór. Przypominając wczorajszy wieczór chciałabym powitać pana prof. Bralczyka jako nowy filar zespołu, panią Ewę Markowską , która niesłusznie dotąd odmawiała udziału jako aktorka w dwóch poprzednich inscenizacjach, pana Jarosława Gajewskiego, którego Jasiek wczorajszego wieczora był wielce znaczącą rolą, jego interpretacja zawisła nad nami jak pięść grożąca z nieba i kazała na wszystkim i tym na widowmni i tym na scenie zadumać się nad główną, wyda