EN

2.12.1984 Wersja do druku

Wielki smutek, mały śmiech

PO OBEJRZENIU SPEKTAKLU w Teatrze Studio w Warszawie skłonna byłam "dać się pokra­jać" za "Pułapkę" {#os#1241}Grzegorzew­skiego{/#}, po wieczorze w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu - za "Pułapkę" {#os#2052}Brauna{/#} też. Teraz, po wizycie w stolicy Teatru Wy­brzeże z Gdańska, gotowa jestem nadstawić się do tej operacji za wersję {#os#967}Babickiego{/#}. A wszystkie­mu najpewniej winien Tadeusz Różewicz, z okrucieństwem ge­niusza obnażający płycizny my­ślenia i skłonność do składania marnych szczątków krytycyzmu na ołtarzu wzruszenia. Bo wzruszenie zjawiało się za każdym razem, choć za każdym razem, rozkładając spektakle na części, można się było w nich doszukać najrozmaitszych skaz. Grzegorzewskiemu np. łatwo można było zarzucić narcystyczne estetyzowanie. I niektórzy re­cenzenci mówili: dziwaczy, jak to zwykle on. W dodatku mając do dyspozycji sztukę wspaniałą - opowiadającą symboliczną histo­rię ludzkiego l

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wielki smutek, mały śmiech

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygodnik Kulturalny nr 49

Autor:

Janina Koźbiel

Data:

02.12.1984

Realizacje repertuarowe