1. Friedrich Durrenmatt nie lubił symetrii i okrągłych rocznic. Czy dlatego nie doczekał swoich siedemdziesiątych urodzin? A tak niewiele do nich brakowało - urodził się bowiem 5 stycznia 1921 roku, zmarł przed dopiero co minionymi świętami Bożego Narodzenia. Owszem, sześćdziesiąt dziewięć lat i jedenaście miesięcy to wiek wcale godny, ale przecież nie matuzalemowy. Tym czasem wydawało się, że ten głośny dramatopisarz już od paru lat nie żyje. Takie wrażenie można było zwłaszcza odnieść w kraju między Wisłą ą Odrą. Tutaj apogeum sławy autora "Romulusa Wielkiego" minęło przed ćwierćwieczem. Na Zachodzie w latach siedemdziesiątych również przygasła jego gwiazda. Ale tam pisarz po prostu był - fizycznie, niemal dotykalnie. Można go było spotkać na ulicy któregoś z szwajcarskich miast. Zaś niemieckojęzyczna prasa wciąż przeżuwała jego sławę, żywiła się jego myślami. W Polsce natomiast Durrenmatt umarł
Tytuł oryginalny
Wielki sceptyk
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Opolska nr 301