"Anna Karenina" w reż. Pawła Szkotaka w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Szymon Spichalski w serwisie Teatr dla Was.
Przenoszenie na scenę dzieł wielkich powieściopisarzy zawsze niesie ze sobą olbrzymie ryzyko. Po pierwsze niemożliwe jest odtworzenie wszystkich zawartych w danym dziele wątków. Ma to bezpośredni wpływ na kompozycję utworu, chociaż od dbania o takie rzeczy jest już w polskim teatrze dramaturg. Teatr rządzi się swoimi prawami, ale i powieść nie jest materiałem, z którego zawsze da się wyciąć odpowiedni kawałek. Można oczywiście niczym Peter Stein realizować kilkunastogodzinne przedstawienia. Wtedy jest naprawdę dużo czasu (sic!) na realizację poszczególnych motywów. Pytanie tylko, czy jest w stanie wytrzymać to widz Z jednej strony nie łatwo jest narzekać, a przecież pojawiały się w ostatnich latach adaptacje, które udowodniły, że ,,można". Mam tu na myśli ,,Braci Karamazow" Janusza Opryńskiego czy ,,Królową Margot" Grzegorza Wiśniewskiego. Po drodze zdarzyć się jednak mogą zawsze kolejne nieudane adaptacje "Nędzników", które służ�