- Nie chodzi o to, żeby dzieci leniwie patrzyły i miały wszystko podane na tacy. My mamy dać pole do działania wyobraźni. Nie ma mowy o chałturze czy taniej inscenizacji, bo mamy do czynienia z dziećmi. One są bardzo wymagającym odbiorcą - mówi ANNA SENIUK, reżyser spektaklu "Pchła Szachrajka" w Teatrze Narodowym w Warszawie.
WYWIAD Z ANNĄ SENIUK, reżyser spektaklu "Pchła Szachrajka", rozmawia SYLWIA KRASNODĘBSKA Jesteśmy obsypywani produktami dla dzieci. Nie tylko w sklepach, ale też w telewizji i od pewnego czasu w teatrze. Jak należy pracować nad spektaklem, aby robić go w interesie dzieci, a nie tylko podążać za trendami? - Nie mam gotowej recepty. Wiem, co ja chciałam zrobić. Zależało mi na tym, żeby dzieci świetnie się bawiły. Do tego w "Pchle Szachrajce" mamy morał, że należy przeprosić za wszystkie psoty i gaigaństwa. Tworząc spektakl dla dzieci, trzeba starać się uruchomić wyobraźnię dzieci. W jaki sposób? - Na przykład nasza scenografia nie jest zrobiona "do końca". Dzieci muszą uzupełnić ją swoją wyobraźnią. Muszą same "zobaczyć" ten dwór czy to morze. Nie wszystko jest tu dosłowne. Nie chodzi bowiem o to, żeby dzieci leniwie patrzyły i miały wszystko podane na tacy. My mamy dać pole do działania wyobraźni. Grała Pani Pchłę Szachrajk�