Historycy dopatrują się pewnych zasług w krótkim panowaniu Ryszarda III, które trwało zaledwie dwa lata, ale Szekspir zrobił z niego potwora wszech czasów, Stalina piętnastowiecznej Anglii, poświęcając mu najokrutniejszą ze swoich sztuk. Miał być tak brzydki, że nawet psy wyły, gdy kusztykając koło nich przechodził, a w charakterze jego utrwaliły się same skłonności do intryg i zbrodni. Niezwykle rzadko "Ryszard III" pojawia się na polskiej scenie. Wydarzeniem był 1960 r. spektakl warszawskiego Teatru Ateneum z udziałem Jacka Woszczerowicza. Nowym Ryszardem III jest Jan Englert. Zewnętrznie nie tak wiele się zmienił, kuleje, trochę się zgarbił, rękę ma znieruchomiałą i długie włosy w nieładzie. Ale potem Ryszard jakby stracił prowadzenie w skróconych dialogach z dworakami. Ciemno jest na scenie i kostiumy są ciemne oraz dość ujednolicone (u panów) i choć z 45 ról wykreślono dwadzieścia, widz musi mieć czas na oswojenie się z postaci
Tytuł oryginalny
Wielki okrutnik
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna śląska nr 125