Moje rozmowy z Gustawem Holoubkiem narastały w czasie i przestrzeni. Toczyły się niespiesznie w różnych miejscach, latach, sytuacjach i kontekstach. U ich podstaw tkwiły bezinteresowność, rozumiana jako brak dziennikarskich doraźnych efektów oraz chęć przysłuchiwania się i przyglądania aktorowi nie tylko na scenie, ale także poza nią - pisze Małgorzata Terlecka-Reksnis w Teatrakcjach.
Przedstawienie "Króla Edypa", które Gustaw Holoubek wyreżyserował w teatrze Ateneum w 2004 roku, jest wielkim manifestem wiary w moc słowa i w teatr. Moje rozmowy z Gustawem Holoubkiem [na zdjęciu] narastały w czasie i przestrzeni. Toczyły się niespiesznie w różnych miejscach, latach, sytuacjach i kontekstach. U ich podstaw tkwiły bezinteresowność, rozumiana jako brak dziennikarskich doraźnych efektów oraz chęć przysłuchiwania się i przyglądania aktorowi nie tylko na scenie, ale także poza nią. Mówi się, że dziennikarz ma przywilej pobierania edukacji publicznie. Jest wybrańcem, któremu dano możliwość bezustannego dokształcania się w kontakcie z wybitnymi autorytetami. Nikt nie nauczył mnie o teatrze więcej niż Gustaw Holoubek. I nie myślę tu tylko o tajnikach sztuki aktorskiej czy mistrzostwie techniki, lecz o podstawie teatru, czyli o głębokim optymizmie i wierze w nieprzemijającą wartość sztuki, umożliwiającej spotkanie z drugim