W roku 1965 Maria Czanerle pisała: "Dziś (...) można by w "Wielkim Fryderyku" odnaleźć materiał demaskujący makiaweliczne zasady rządzenia, które staną się źródłem znanych wynaturzeń i zbrodni. Można też z filozofii pruskiego Machiavella zaczerpnąć sporą dozę tęgiego racjonalizmu, politycznego rozumu i gospodarczych inicjatyw, które przeciwstawiono tu bezwolnej poczciwości, skłonności do romantycznych gestów i sentymentalnych nieszczęść". Dzisiaj, po dwunastu latach, kiedy Kazimierz Dejmek sięgnął po "Wielkiego Fryderyka" ta wersja, o której pisała Maria Czanerle, stała się tym bardziej jasna, przejrzysta i nad wyraz aktualna. Zostawmy bowiem na uboczu poglądy Adolfa Nowaczyńskiego z 1910 roku (data powstania "Wielkiego Fryderyka") ideologa trzeźwości i rozsądku politycznego, satyryka i "sowizdrzała", zostawmy teatralną tradycję i wielkie kreacje aktorskie, a zastanówmy się nad wielowymiarowością i wieloznacznością "Wielkiego Frydery
Źródło:
Materiał nadesłany
Odgłosy, nr 12