- Za chwilę rozpoczynamy. Dzisiaj leci całość. Od początku, po kolei. Nie mamy wiele czasu. Proszę na sceną do "Przygotowania" - to głos inspicjenta Andrzeja Szenajcha. - Panowie Anioły na miejsca. - Jeden Anioł ma grypę - wtrąca ktoś. - To może go pan zastąpi? - Nie mogę, jestem diabłem. - Ja tu stanę jako anioł - mówi Jan Englert, który gra Mefistofela. - Dziękuję ci Janku - odzywa się reżyser z widowni. Zajął już swoje miejsce za pulpitem, w krzesłach dla publiczności - Przypominam panom, jak tylko Anioły skończą swoje kwestie, zejdą na dół na próbę muzyczną z kompozytorem. Pamiętamy - Anioły śpiewają. Proszę, zaczynamy. POCZĄTEK Gaśnie światło. Za chwilę zapłoną reflektory oświetlające tylko boki sceny. Widać cztery sylwetki, po dwie z każdej strony, w dwóch poziomach. Padają słowa Chóru Aniołów: Ziemia to plama Na nieskończoności błękicie... Od tych wersów rozpocznie się "Kordian" Sło
Tytuł oryginalny
Wielki dramat narodowy na warszawskiej scenie
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Wieczorny