Do pewnego teatru w Warszawie przyszedł razu jednego sam premier. Usiadł sobie z żoną w trzecim rzędzie i siedział czekając, aż się rozpocznie przedstawienie - pisał Erwin Axer w "Listach ze sceny".
W chwilę później zjawił się w teatrze zupełnie zwyczajny obywatel, który również zakupił bilet na ten wieczór. Obywatel spojrzawszy na ów bilet stwierdził ze zdziwieniem, że jego miejsca w trzecim rzędzie zajęte są przez premiera, którego nie trudno poznać chociażby po charakterystycznym uczesaniu. Niewiele się namyślając, podszedł do dygnitarza i po chwili omyłka była wyjaśniona. Premier usiadł w czwartym, zwykły obywatel w trzecim rzędzie i przedstawienie się rozpoczęło. Nieco inaczej mają się sprawy na przykład w Gdańsku. Pojechałem niedawno na wybrzeże jako delegat SPATiFu. Opowiadam dyrektorowi tamtejszego teatru o moich kłopotach, a on mnie o swoich. Kłopoty nie stają się przez to mniejsze, ale łatwiej je znosić. On nie ma transportu i jeszcze czegoś, ja mieszkań i czegoś tam jeszcze, obaj nie mamy pieniędzy. Do starych kłopotów zdążyliśmy się już przystosować. Tym bardziej obawiamy się nowych. Rozmowa zeszła na tak zwan