Ile wart jest w teatrze prawdziwie szczery śmiech widowni i jak trudno go wzbudzić przekonałem się na tarnowskim przedstawieniu Fredry. Brakowało mu bowiem podstawowego atutu komedii, jakim jest humor. Ulotka reklamowa tarnowskiego teatru mówi, że utwory napisane w ostatnim okresie twórczości pana hrabiego tracą na lekkości i wdzięku, Ale cóż z tego wynika dla widza? Sama postać Jenialkiewicza, jako ówczesnego kapitalisty, "biznesmena" nie jest zbyt interesująca, mimo że Jerzy Miedziński aktorsko wybrnął z zadania niemal na piątkę. Mirosław Samsel stworzył także bardzo ciekawą postać, lecz pojedyncze perełki to niestety za mało, aby przedstawienie mogło żyć własnym życiem. Pozostaje tylko ciągnąca się w nieskończoność akcja, wobec której weto postawiła część widowni opuszczając w czasie przerwy salę.
Tytuł oryginalny
Wielki człowiek do małych interesów
Źródło:
Materiał nadesłany
Goniec Teatralny nr 25