Kolejna propozycja Wirokiro off Theater - "Wszystko będzie dobrze" rozgrywa się w szaleńczym tempie: zmienność scen, układów choreograficznych, gagów. Czy cokolwiek z tego wynika? Nic. Ale pośmiejesz się na pewno
Załóżmy, że Don Vito Corleone wcale nie urodził się na Sycylii, ale w pewnym postkomunistycznym kraju. Załóżmy, że - obok swoich najbliższych - kocha rosyjski rock. Dalej wszystko się już zgadza: Rodzina podporządkowuje sobie miasteczko. Za biały proszek, dosypywany także dzieciom do kanapek, kupuje sobie i miejscowego Dyrektora Teatru, i Księdza Prałata. To naprawdę żaden problem. Cała ta gromada do perfekcji opanowała pozytywne myślenie; zawsze, niezależnie od sytuacji "wszystko będzie dobrze". W ostateczności można wyciągnąć spluwę. W ten sposób da się wiele załatwić. W przedstawieniu nikt nie jest tym, za kogo się podaje, a świętoszkowatość triumfuje na przemian z paranoją. Scena po scenie rozwijają się w zabójczym tempie "songów" Leningradu, wywrotowo zestawianych z bardziej romantycznymi melodiami. Jako komentarz pojawia się też Mozartowska Lacrimosa, choć jej użycie w tym kontekście nie ma oczywiście nic wspólnego ze wzruszeni