EN

29.11.2013 Wersja do druku

Wielka woda w operze, czyli dramat celebrytki

Jezioro w operze? Jak najbardziej, w specjalnym basenie, z prawdziwą wodą, w objętości 18 metrów sześciennych! Do tego olbrzymi byk, dwa diabły i lalka na cztery metry, co to okiem mrugnie, rzęsą zatrzepocze, a nawet zaśpiewa...

Wszystko to już 20 grudnia na pre­mierze "Traviaty" Verdiego. Szyku­je się wielkie wi­dowisko, łączące karnawał wenecki z tym z Rio. Ale po­za efektami dostać mamy też opowieść psychologiczną. Już tylko niecały miesiąc został do premiery jednej z najsłynniejszych oper wszech czasów - historii śmier­telnie chorej kurtyzany Violetty, zako­chanej w młodym arystokracie. Zes­pół z Odeskiej działa intensywnie - trwają muzyczne próby chóru i soli­stów, technicy sprawdzają, jak działa­ją największe elementy scenografii. Basen z jeziorem jeszcze do operowe­go gmachu nie dotarł, ale, co powta­rzają wszyscy, to on ma być najwię­kszym wyzwaniem. Szeroki na 10 metrów, długi na 12 metrów, wysoki na 15 centymetrów. Biust ledwo mieści się w gorsecie Z prawej strony głównej sceny, w miej­scu, z którego w trakcie przerwy wy­jedzie jezioro, teraz stoją inne elemen­ty scenografii, głównie z "Upiora w ope­rze" (będzie jeszcze grany d

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wielka woda w operze, czyli dramat celebrytki

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Białystok nr 278

Autor:

Monika Żmijewska

Data:

29.11.2013

Realizacje repertuarowe