Narodową Operą rządzi od wczoraj trzech dyrektorów. Trzech geniuszyw swej dziedzinie. Do menedżera Sławomira Pietrasa i reżysera Mariusza Trelińskiego dołączył dyrygent Kazimierz Kord [na zdjęciu].
Skompletowanie tej obsady i porządki na narodowej scenie zajęły ministrowi kultury Waldemarowi Dąbrowskiemu niespełna trzy miesiące. Wpierw odwołał niepodzielnie panującego dyrektora Jacka Kaspszyka, spłacił jego 6 mln zł długu, a trzema funkcjami, które pełnił, obdzielił najlepszych przedstawicieli polskiego świata opery. Funkcję dyrektora naczelnego Dąbrowski jeszcze w maju powierzył Sławomirowi Pietrasowi, od 30 lat dyrektorowi wszelkich naszych scen operowych. Dyrektorem artystycznym uczynił Mariusza Trelińskiego, reżysera, który przez ostatnie dziesięć lat zrobił niebywale błyskotliwą operową karierę. Powołanie dyrektora muzycznego wymagało zmiany statutu Opery Narodowej, ale i to udało się szybko załatwić. Kazimierz Kord wczoraj [18 lipca] odebrał swą nominację. - Czuję się nieco zażenowany tym, że to mnie przypadnie pilnowanie muzyki w Teatrze Wielkim - wyznał skromnie wybitny polski dyrygent o najbogatszych doświadczeniach w tea